Rejs żeglarski w Grecji okazał się niezwykłą przygodą, pełną pięknych krajobrazów, spokojnych zatok i niezapomnianych chwil na wodzie. Poniżej krótka relacja z naszej trasy, która przebiegała przez malownicze zakątki Zatoki Sarońskiej i Cyklad.
Nasza przygoda rozpoczęła się w marinie Alimos, gdzie witano nas promiennym słońcem i przyjemnym wiatrem. Po zaprowiantowaniu, krótkim szkoleniu i sprawdzeniu jachtu nasza załoga z pasją przygotowywała się do morskiej przygody. W tle rozbrzmiewały dźwięki greckiej muzyki, a słońce przygrzewało, zapowiadając piękne dni na morzu.. Atmosfera była pełna ekscytacji – wszyscy z niecierpliwością oczekiwali, co przyniesie kolejny dzień.

Pierwszym przystankiem była Zatoka Sounion, znana z malowniczych widoków oraz imponującej świątyni Posejdona. Po zakotwiczeniu w cichej przystani zrelaksowaliśmy się na pokładzie, a następnie udaliśmy się na ląd, aby podziwiać zachód słońca. Widok na morze z ruin świątyni był niezapomniany.
Noc spędziliśmy na kotwicy w spokojnych wodach zatoki, wsłuchując się w szum fal.

Po porannej kąpieli w krystalicznie czystej wodzie ruszyliśmy w stronę pobliskiego portu w Lavrio. To niewielkie, urokliwe miasteczko z tradycyjnymi tawernami i lokalnym klimatem urzekło nas spokojem. Spędziliśmy czas, spacerując po porcie i delektując się grecką kuchnią – sałatka horiatiki i świeże owoce morza były obowiązkowym punktem wieczoru.

Kolejnego dnia obraliśmy kurs na miasteczko Vourkari na wysie Kea. W drodze mieliśmy świetne warunki wiatrowe, więc żegluga była czystą przyjemnością. Kea to pierwsza z wysp Cyklad, o czym od razu się przekonaliśmy.
Przed nami był najbardziej emocjonujący etap rejsu! Po popołudniowym odpoczynku na Kei przygotowaliśmy się na nocne pływanie do Hydry. Rejs w blasku księżyca był niezwykle klimatyczny. Cisza na wodzie, widok gwiazd i dźwięk fal sprawiły, że ta noc zostanie z nami na długo.
Na Hydrze zacumowaliśmy w klimatycznej zatoce Mandraki, gdzie spędziliśmy większa część dnia relaksując się i zażywając kąpieli w krystalicznie czystej wodzie.
Wieczorem taksówką wodną za kilka euro dostaliśmy się do miasta. Hydra zaskoczyła nas swoim urokliwym bezruchem, na wyspie nie ma samochodów (poza śmieciarkami i karetkami), cały transport odbywa się na mułach i osłach, co sprawia, że atmosfera jest niezwykle spokojna (pomijając port i jego najbliższą okolicę). Skorzystaliśmy z okazji, by przejść się wąskimi uliczkami, zjeść lody i podziwiać tradycyjną architekturę.
Po nocy spędzonej na kotwicy w zatoce i śniadaniu zjedzonym na jachcie ruszyliśmy w stronę Methany, urokliwej miejscowości znanej z gorących źródeł mineralnych. Po drodze zatrzymaliśmy się na krótki postój na Poros, gdzie spędziliśmy kilka godzin na zwiedzaniu portu i kawie w lokalnej kawiarni.
Methana, znana z gorących źródeł wulkanicznych, była idealnym miejscem na regenerację. Wieczorem kąpiel w ciepłych wodach była prawdziwą przyjemnością.
Ostatni dzień rejsu rozpoczęliśmy wcześnie rano. W drodze do Aten zatrzymaliśmy się na krótką wizytę na wyspie Egina, słynącej z pistacji i antycznych ruin. Zakupiliśmy kilka lokalnych przysmaków i z żalem ruszyliśmy w stronę mariny Alimos. Po południu dotarliśmy do Aten, gdzie zakończyliśmy rejs pełni wrażeń i niezapomnianych wspomnień.
Rejs w Grecji to coś więcej niż zwykła żeglarska przygoda – to obcowanie z pięknem natury, historia na wyciągnięcie ręki i grecka gościnność. Każdy dzień przynosił nowe widoki, emocje i smaki. Już planujemy powrót, by odkrywać kolejne zakątki tego pięknego kraju.

















Dodaj komentarz